Jacek Łągwa od lat jest blisko Michała Wiśniewskiego. Choć to czerwonowłosego wokalistę kojarzymy z największymi hitami zespołu Ich Troje, to tak naprawdę za ich fenomenem stał ktoś inny. Michał był natomiast frontmanem i… zgarniał największe benefity. W pewnym momencie – jak wspomina jego przyjaciel – mocno jednak „odjechał”.
Gdyby nie pióro Łągwy, nie byłoby tak wielkich hitów Ich Troje jak „Powiedz”, „A wszystko to..” czy „Zawsze z Tobą chciałbym być”. Łągwa od lat nie tylko komponuje utwory dla zespołu, ale do części z nich pisze także teksty, a niektóre wykonuje solo lub razem z zespołem. Ponadto – zajmuje się również księgowością! I choć ciąży na nim tak wiele obowiązków, zawsze pozostawał w cieniu Michała Wiśniewskiego. Czy mu tu przeszkadza?
– Nie. Bardzo mi to odpowiadało i nadal odpowiada. Nie jestem typem frontmana. Lepiej sprawdzam się w drugim rzędzie. Gdyby porównać nasz zespół do samochodu, to Michał jest jego karoserią, a ja silnikiem. On błyszczy i robi show, a ja muzycznie popycham wszystko do przodu. I naprawdę jest mi z tym dobrze – powiedział w rozmowie z „Plejadą”.
Szczyt „sodówki”? Czyli jak Michał Wiśniewski chciał kupić samolot
Przy okazji Jacek zdradził również, jakie szalone pomysły miał swego czasu Michał Wiśniewski:
[…] Pamiętam, jak po wydaniu piątej płyty wpadł na pomysł, żeby zrobić dwupoziomową scenę na zbliżającą się trasę koncertową. Powiedziałem mu, że gdybyśmy grali wszystkie koncerty w jednej hali, świetnie by się to sprawdziło, natomiast jeżdżenie z tym po kraju jest niewykonalne. On się uparł, więc nie próbowałem go już przekonać, że jest to niewarte zachodu. I miałem rację. Scena była źle skonstruowana i spora część publiczności nie była w stanie zobaczyć, co się dzieje na drugim poziomie. Poza tym, wiecznie mieliśmy jakieś problemy techniczne. Po pięciu koncertach Michał odpuścił i zrezygnował z tego pomysłu. Dalej było już tylko ciekawiej!
[…] kiedyś nasz menadżer przyniósł mi rachunek za zaliczkę na zakup samolotu – jakieś 300 tysięcy złotych. Zapytałem go, co to jest i czemu mi to przynosi. On trzęsącym się głosem powiedział, że Michał postanowił kupić samolot i trzeba to zaksięgować. Wtedy zaprotestowałem. Nie widziałem możliwości, żebyśmy rozliczali to z budżetu zespołu. Skoro Michał chciał samolot, niech sam za niego płaci. Wcześniej podobna sytuacja miała miejsce z kamperem. Wiśnia widział, że Kayah na koncertach ma garderobę w prywatnym kamperze i też o takim zamarzył. Chciał, żebyśmy kupili go jako zespół. Wprost mu powiedziałem, że ja mogę siedzieć w typowej garderobie w namiocie. Mnie kamper nie był potrzebny. Stanąłem okoniem i nie zgodziłem się na sfinansowanie tego ze wspólnych pieniędzy – wspomina Jacek Łągwa.