Paulina Smaszcz udzieliła kolejnego wywiadu. Jak to bywa w jej przypadku, nie obeszło się bez kontrowersji. Między innymi ostrzegła, że z grobu będzie grozić byłemu mężowi palcem. Użyła też niecodziennego sformułowania „jedni lubią śliwki, drudzy lubią dzi*ki”. Jak myślicie, kogo miała na myśli?
„Kobieta petarda” udzieliła kolejnego wywiadu. Właśnie pojawiła się w podcaście „FemiTalk”. Tytuł podcastu brzmi „Co Paulina Smaszcz myśli o walkach w social mediach, hejcie i o byciu nielubianą?”, jednak nie obeszło się bez tematu jej byłego męża i jego nowej partnerki. Niedawno kobieta zadeklarowała, że nie będzie już dłużej atakować ojca swoich dzieci w mediach, właśnie na ich prośbę. Jak widać, ten temat jeszcze nie jest dla niej zamknięty.
Przypomnijmy, że konflikt między byłymi małżonkami zrobił się poważny. Prezenter telewizyjny złożył zawiadomienie na policję w sprawie swojej eksżony. Było to związane z jej odwiedzinami w domu byłego partnera.
„Kobieta petarda” nie odpuści Kurzajewskiemu nawet po swojej śmierci
Paulina Smaszcz w podcaście wypowiada się na temat hejtu, który na nią spływa w związki z zaistniałą sytuacją. Jej zdaniem, obrażający ją ludzie są głęboko nieszczęśliwi i zakompleksieni. Kobieta wspomniała o swojej chorobie, dodała, że w obliczy tego strasznego nieszczęścia mogła liczyć tylko na przyjaciółki. Zaznaczyła też, że Kurzajewskiemu nie odpuści nawet po swojej śmierci.
– Myślę, że nie pożyje długo (…) w trumnie będę leżeć w ładnej sukience i jeszcze będę mu grozić palcem – mówi Paulina Smaszcz.
Dziennikarka porusza temat udostępnionej niedawno opinii przez eksżonę Kurzajewskiego. Opinia wychwalała Paulinę Smaszcz, jednocześnie obrażając Kasię Cichopek. Między słowami, kobieta użyła niecodziennego sformułowania.
– Mój dziadek mawiał „jedni lubią śliwki, drudzy lubią dzi*ki”, każdy ma swój gust – przytacza „kobieta petarda”.
Paulina Smaszcz mówi też o tym, że bardzo żałuje tego, że jej były mąż rozegrał to wszystko kłamstwami i manipulacjami. Wspomina, że na krzywdę swojej rodziny nie pozwoli. Mówi, że obce dzieci nie mogą być dla niego ważniejsze niż jego własne. Nawet w chwili, gdy są już po rozwodzie.